All need is love!!

All need is love!!

środa, 22 stycznia 2014

Hejka to ja

Heja to ja Majunia wasza miśki a pisze bo od pewnego czasu mam problema a jest nim one direction bo ja ich kofffam ale tak juź chyba jest że kaźda V love potem jest directionej jeżeli tutaj też są takie to proszę o komki bo na całym świecie nie ma lepszych fanów od nas !!! 

A tu taj ochydna ja pękające lustra

I tu teź


A tu Hazzuś i nasze dziecko





A teraz małe info pamiętacie ten super wzruszający imagin o tym że Leon wrócił na 3 dni w oryginale było to o mnie i Harrym ubóstwiam Go!
Z buziakami Directioneraka


środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 9 ~Dedykuję Ci najlepiej zapowiadający się rozdział w moim życiu. ~

Rozdział z dedykacją moim trzem kochanym osóbką  Nikity Zzz, Niki Pasquarelli i Martynie Blanco <3 Za  to że macie ogromne serduszka i zmieściłyście w nich nawet mnie. <333 LBA! Dziękuję ;)


~Federico~

Najszybciej jak mogłem szedłem do mojej ukochanej. Nigdy w życiu nie śpieszyłem się bardziej... A jeżeli ona coś przede mną ukrywa mianowicie swoją przeszłość. Z oddali zobaczyłem jak jakiś gość w czarnej bluzie uderza dziewczynę obok niego w twarz. Nikt nie interesował się tą sytuacją. Ludziom w dzisiejszych czasach nie da się zaufać. No świetnie akurat musiałem trafić na damskiego boksera... Podbiegłem zaszokowany tą sytuacją. 
-Zostaw ją! - krzyknąłem. Ona krzyczała z bólu, a on w podzięce bił ją jeszcze mocniej. Zwinnym ruchem znalazłem się pomiędzy nią, a oprawcą. Chciał mnie uderzyć ale ja byłem szybszy, zacząłem okładać go pięściami i kopać on uderzył mnie prosto w nos i uciekł. Nigdy w życiu nie uczestniczyłem w czymś takim. Spojrzałem na dziewczynę siedziała skulona pod budynkiem. Bardzo płakała ale mino tego podniosła się i podeszła do mnie. 
-Wszystko w porządku? - Zapytałem. Złapałem dziewczynę za ramię, miała podbite oko i krew leciała jej z nosa mi pewnie też leci, mocno dostałem. 
-Nie nic nie jest w porządku... Dziękuję, nie wiem jak mam Ci się odwdzięczyć. 
-Nie musisz się odwdzięczać... Powiedz gdzie mieszkasz? Zaprowadzę Cię, nie możesz iść sama w takim stanie. - Kiedy dziewczyna chciała zrobić krok zaczęła pojękiwać z bólu. Zaniepokoiło mnie to. - Boli cię noga? - Zadałem kolejne pytanie. Brunetka popatrzyła na mnie swoimi brązowymi oczami. Nic nie odpowiedziała , ja podniosłem ją i zacząłem nieść. Poszedłem w lewo. Na moje szczęście dziewczyna nie była ciężka, miała wagę mniej więcej jak Violetta. O Violetta ciekawie jak poszukiwania... Nie ważne. Skręciłem w nieznaną mi ulicę na co dziewczyną którą niosłem zaczęła się cicho śmiać. -Co Cię tak śmieszy? - Zadałem następne w kolejności pytanie nawet na nią nie patrząc.
-Mieszkam tam - wskazała palcem przeciwny      kierunek. Zaśmiałem się i ruszyłem w drugą stronę.     (( Rolę Valentiny przejmie Acacia Clark ))

 Wygląda na to że nici ze spotkania z Ludmiłą. A mieliśmy taki ważny temat, jakby coś ją dręczyło to pomógłbym. Jestem taki Federico bohater. Kiedy szliśmy dowiedziałem się że ma na imię Valentina. Bardzo ładnie. Ona nie odzywała się ani razu... Pewnie nie doszła jeszcze do siebie. To musiało być coś okropnego. Nie, przepraszam - odezwała się raz jak pytałem ją gdzie mam dalej iść.  Doszliśmy do jej domu i położyłem ją na łóżku. 
-Gdzie cię boli ta noga? - Zapytałem, mam wrażenie że tylko ją co chwila o coś pytam.
-Tu w kostce. I... Dziękuję ci za przyniesienie mnie. Jesteś wielki. - Odparła jeszcze z łzami w oczach. 
-Jutro zaprowadzę cię do lekarza. A tak w ogóle ty znasz tego gościa tego co wiesz... on... ten... no...
-Tak! Znam... Ale wolałabym nie znać. On... - z jej oczu znów zaczęły lecieć łzy. - Ma na imię Santiago. Kiedyś z nim byłam ale zerwaliśmy z mojej " winy ", a on się na mnie mści. 
- Aha. Myślałem że go nie znasz... Przepraszam. Nie płacz, proszę. - zaczęło mi się jej robić żal. Taka dobra i ładna dziewczyna i taki palant. Ja bym w życiu nie uderzył dziewczyny. Nie wiem co bym zrobił gdyby Lu mnie rzuciła ale na pewno bym jej nie bił. Nie należę do takiego typu facetów... Moje przemyślenia przerwała Valentina przytulając się do mnie i płacząc w moje ramię. 
Przytuliłem ją jeszcze mocniej. Nie znam jej ale coś w niej jest coś niezwykłego. Tylko nie chodziło mi o to że mi się podoba tylko po prostu muszę jej pomóc. Kocham Ludmiłę i ona mi wystarczy!
A tak Lu... Przecież nie zostawię tej dziewczyny samej w takiej okropnej sytuacji, muszę tu zostać do wieczora.

~ Violetta ~


Szłam spacerkiem do parku. Z oddali już można była zauważyć szatyna. Ten cały Diego całkiem przyzwoicie wygląda. Nie. Violetta nie! Masz się nie zakochiwać w następnym! Jeden ci już wystarczy. Chociaż z tym jednym pewnie nic nie będzie... Mam nadzieję że nam się jakoś uda... O czym ja myślę? Idę na spotkanie z chłopakiem w którym nie jestem zakochana i myślę o tym w którym jestem?  Nie to wszystko jest... Stop. Nie. Koniec z tymi wszystkimi myślami teraz liczy się to spotkanie z Diego. Chłopak był ubrany w czarne spodnie i niebieski T-shirt.
Podeszłam bliżej. 
-Cześć - przywitałam się z nim.
-Cześć. Usiądź - usiadłam obok niego. Wyjął zza pleców dwa koktajle. Jeden dał mi.
-Dziękuję - Coś dziwne wydaje mi się to spotkanie. Diego cały czas się mi przygląda. - Am... Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytałam. Nie wiem o co w tym chodzi. Może po prostu chce mi się przyjrzeć. Ale że aż tak? 
-Zastanawiam się... Nie myślałem że będziesz aż taka ładna - Aha. Wszystko jasne. Nawet mnie nie poznał, a już patrzy tylko na to czy jestem ładna. Grr. Czy wszyscy faceci muszą być tacy sami?! Nie odpowiedziałam nic tylko gotowałam się w środku. On wyjął zza pleców gitarę. Ile on tam ma jeszcze rzeczy? Nucił jakąś melodię. Nie, nie znam tej piosenki. Może to jego własny kawałek? 

Escucha y siente
Sube el volumen vas a
Enloquecer, enloquecer, enloquecer, Oh...


Entiende y siente
De corazónes rotos
Soy el rei, yo soy el rei, soy el rei Oh...


Escucha mi canción


Haz lo que te dicta el corazón


y en mi ritmo ponte a bailar 
Esto es especial


Mi estilo te va a conquistar    




Mis pies se mueven al compas
Se que no lo puedes evitar


Es como sin alas volar

Mi estilo te va a conquistar


Y esque yo soy así
Mi vida es alocada
Siento que voy a mil 
Contigo todo canvia


Y es que yo soy así
Con solo una mirada
Vas a quedar de mi
Por siempre enamorada


Escucha y siente
Mil mariposas hay dentro de mi
Si te acercas así


Entende y siente 
Estoy aquí la fiesta
Va a empezar, va a empezar, 
la fiesta va a empezar

                ...

-Podoba ci się? - zapytał. Była oczarowana tą piosenką. 
-Jest piękna.


~Ludmiła~


Mój nastrój dzisiejszego dnia nie jest za dobry.
Dzwonię do Federico od rana. I nic. Byłam u niego w domu ale ta ich gosposia powiedziała że  go nie ma. To wszystko jest jakieś podejrzane. Violetty też nie było. Może się nie potrzebnie martwię. Może poszli gdzieś razem? Są kuzynostwem więc nie mam się o co martwić. Wracam z domu Violi i Fede przez park. Dziś siedziałam cały czas w domu... No do tego momentu. (( Ludmiła nie wiedziała Violi i Diego bo szła po drugiej stronie parku )) Miałam na sobie spódnicę i top więc zaczynało mi się robić zimno ale co tam? Jakoś wytrzymam, muszę. Leon? Tak to Leon. Rozgląda się jakby zgubił coś ważnego. Może szuka Violetty? Jak ja. Ja szukam Federico ale jak by był z Violettą to można powiedzieć że jej też szukam. To wszystko mnie już denerwuje! Dziś wszyscy wszystkich szukają! 
-O Leon. Cześć - przywitałam się z nim.
-Cześć.
-Szukasz czegoś?
-Chyba kogoś, nie mogę znaleźć Violetty - Leon jest zatroskany widzę to po nim. 
-Znam ten ból. 
-A co też jej szukasz? - zapytał i usiedliśmy na ławce.
-Nie. Ja nie mogę znaleźć Fede  - odparłam
-Po Federico mógłbym się spodziewać że się zgubił ale Violetta? - powiedział ze śmiechem. Ja mu dam śmiech w takiej chwili. Walnęłam go w ramie po tym jak powiedział o Fede. Leon patrzył na swój telefon i położył go na ławce jakby oczekiwał połączenia. 
-To co? Szukamy razem? Może razem nam się uda? - zapytałam. On nic nie odpowiedział tylko wstał i poszedł, a ja razem z nim. 

~Parę godzin później~
~ Violetta ~

Reszta spotkania minęła dość miło. Było całkiem dobrze. Jest już późno, a ten Diego się ze mną pożegnał i poszedł nawet mnie nie odprowadził  co za dżentelmen? Zaczyna się ściemniać. Ja wracam przez park, na ławce zauważyłam pewien przedmiot. Usiadłam obok i wzięłam go do ręki. Czy to nie komórka Leona? Próbowałam go odblokować ale miał ustawione hasło. Chwila... Wpisałam " Violetta " Odblokowało się! muszę mu powiedzieć że ma bardzooo trudne hasło. Wiem że to brzydko grzebać w kogoś komórce ale nie wiem dlaczego weszłam na ostatnie połączenia. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to " Violetta ( 28 ) " czyli dzwonił dwadzieścia osiem razy. Upss. Nie powiedziałam mu o tym że wychodzę, a mieliśmy ćwiczyć. Nie Violka jaka ty jesteś głupia! Zapomnieć o takiej sprawie... Ugh! Wstałam z ławki i udałam się do domu, bo co miałam robić? Kiedy weszłam od razu udałam się pod prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku z pamiętnikiem na kolanach. Zaczęłam pisać. 



                                                                Drogi Pamiętniku!
Przepraszam że dawno nie pisałam ale nie za bardzo miałam czas. Wiele się wydarzyło. Poznałam swojego przyjaciela, Federico znalazł dziewczynę, a dziś byłam na spotkaniu z Diego. To taki chłopak chyba Ci o nim nie pisałam?
Znalazłam komórkę Leona... W parku. Wiem dziwne. Szukał mnie przez cały dzień, a ja poszłam na randkę. Chyba to była randka. Zapomniałam że mam się z nim spotkać ale wiem że mogę mu zadedykować najlepiej zapowiadający się rozdział w moim życiu! 

                                                                       Leon <3
_____________________________________________________________________________
Wiem wiem krótko i beznadziejnie czyli normalka. -.-
Pisany na szybko więc w dodatku mogą być błędy -.-
Ale jest ;)
Tak prezentuje się dziewiątka, a za parę dni ( chyba parę dni zależy jak mi się umyśli )10 będzie długaśna... Mówię wam będzie się działo.
I nie Feduś nie będzie miał romansu z Valentiną ona wpadnie komuś innemu w oko ale ciiiiii.
Rozdział z dedykacją dla dziewczyn, które dają mi wielką radość.  <333 Jak wy wszyscy ;* Ile ja jeszcze razy będę powtarzać że was kocham? Odp. Dużooo bo was KOCHAM! <3 Naprawdę buziaczki :***
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. ^.^  
Tak w ogóle to ten rozdział miał być jutro ale superowa Mela dodaje dziś :D
Za niedługo LBA. Muszę to w końcu zrobić. :0
Lece do Niko bo cię kochana trochę zaniedbałam... ;cc
Do następnego! 

Melka :**



niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 8 ~Cisza przed burzą~

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Grzybci <3 i Niko <3 KC Dziękuje że ze mną jesteście! *.*

Sen Federico jest pisany kursywą. :D 
Miłej lektury! ^.*




~Następnego dnia~
~Ludmiła~

Szłam do Studia. Moje blond loki delikatnie tańczyły z wiatrem. Obcasy miarowo stukały o chodnik. Dziś mam tylko 3 lekcje, bo Angie odwołała lekcję śpiewu. Jestem dziś wspaniałym nastroju. Tak, to wszystko przez Federico. Pisałam z nim wieczorem ale to nie to samo, strasznie za nim się stęskniłam. To jest takie dziwne jednego dnia nie zwracasz na inną osobę żadnej szczególnej uwagi, a jak się zakochasz to tęsknisz po paru godzinach. A myślałam że nigdy się nie zakocham. To było dawno i nie prawda, muszę zacząć żyć teraźniejszością. Cały czas mam przed oczami Fede, kiedy mówi mi -Obiecuję -że już zawsze będę szczęśliwa. Widzę go siedzi z gitarą na ławce. Podeszłam, a on przestał brzdąkać na gitarze.  Wstał i cmokną mnie w policzek.
-Witaj kochanie - oznajmił z czułością.
-Cześć. Ty wiesz jak ja się za tobą stęskniłam?  

-Ja za tobą też. Może chcesz posłuchać, rano przyszła mi do głowy taka melodia - zaczął delikatnie muskać struny opuszkami palców tak jakby nigdy w życiu nie robił czegoś innego. Melodia była piękna ale nie przypominała mi żadnej innej piosenki, jak mój Feduś doda słowa to będzie " hit sezonu! " 
-Jest piękna - oznajmiłam zgodnie z prawdą. -Kotku, nie chcę Cię martwić ale za chwilę nie zdążymy na lekcje - dodałam po chwili.
On wstał, włożył gitarę do pokrowca i podał mi rękę. Ja przyglądałam mu się jakby był czymś nadzwyczajnym. Dla mnie był. Chwyciłam za jego dłoń i udaliśmy się do naszej szkoły muzycznej. Gdy weszliśmy do Studia zobaczyłam moich rówieśników, którzy tańczyli na korytarzu, śmiali się, rozmawiali, śpiewali, słuchali muzyki, Studio jak zwykle tętniło życiem. 
-O Ludmiła już przyszłaś. To dobrze, Pablo chce z tobą rozmawiać - podeszła do nas jedna z uczennic. Pablo chce ze mną rozmawiać czyli chodzi o to z Maxim.
-Fede... - zaczęłam ale mój chłopak nie dał mi skończyć. "Mój chłopak " ale to ładnie brzmi. 
-Tak wiem. Odprowadzę Cię.
Szliśmy przez dosłownie chwilę, bo gabinet dyrektorski jest praktycznie na wejściu. Na początku delikatnie zapukałam, w odpowiedzi usłyszałam ciche " Proszę ". Otworzyłam powoli drzwi, zobaczyłam moje nauczyciela/dyrektora patrzącego w jakieś papiery. 
-Ludmiło. Chciałbym porozmawiać z tobą o tym jak karygodnie się wczoraj zachowałaś... - Zaczął swoje kazanie. -Według mnie i innych nauczycieli zachowałaś się nieodpowiedzialnie, nieprofesjonalnie i nie miło w stosunku do twojego rówieśnika. Uderzyłaś go w twarz przy wszystkich i w dodatku obraziłaś. I jeszcze to twoje zdanie na końcu. Ludmiło nie toleruję takiego zachowania w Studiu!
-Czy to znaczy że... - zaczęłam ale nie dokończyłam.
-A co to za krzyki?! - Do sali wtargnął Antonio - właściciel Studio On Beat. - Ludmiło proszę wyjdź z gabinetu. - rozkazał , ja posłusznie opuściłam pokój. Nie miałam zamiaru tam dłużej siedzieć!
Tak może zachowałam się nie najlepiej ale to wszystko przez niego. Gdyby nie był taką świnią i nie zdradzał by Nati to by do tego nie doszło. To wszystko jest nie fair! Należało mu się. Poszłam do sali od śpiewu, bo wiedziałam że tam nikt nie wejdzie. Usiadłam tylko w koncie i cicho płakałam.
Bo co niby miałam zrobić?! Tak może się zgodzę, poniosły mnie emocje, może jeszcze nie musiałam krzyczeć na Pablo i resztę ale stało się! Co się stało, to się nie odstanie! A jeśli mnie wyrzucą nie, to nie może być prawda. Zrobiłam to dla dobra przyjaciółki... A przyjaciele są najważniejsi. Kiedyś byłam zła, przebiegła i wszystkim robiłam na złość, bo chciałam im wmówić że jestem najlepsza. Wtedy wszyscy się ode mnie odwrócili ale zrozumiałam swoje błędy i się zmieniłam. Przez tą sytuację pewnie wszyscy myślą że do tego powróciłam. Tak nie jest! Nie chcę już więcej takiego życia! Teraz mam przyjaciół: Cami, Fran, Nati i chłopaków. Nagle do pomieszczenia w, którym się znajdowałam wbiegł Federico. Kucną przy mnie i mnie przytulił.
-Lu, kochanie wszystko dobrze? - zapytał troskliwie.
-Nie. Nic nie jest dobrze - wycedziłam przez zęby. -Uderzyłam Maxi`ego, na oczach chłopaków i krzyczałam w twarz Pablo.
-Co zrobiłaś?!
-Ale Fede nie krzycz na mnie. Proszę - Nie lubię kiedy się złości.
-Dobrze. Przepraszam, poniosło mnie - zapewnił. To po to Pablo Cię wołał? - dodał po chwili.
-Tak. I wyrzucą mnie ze Studia. 
-Co?!... Nie przepraszam znów krzyknąłem. Nie mogą Cię wyrzucić. Ja im nie pozwolę. Niech najpierw wyrzucą mnie... A Pablo Ci to powiedział? Tak na 100% 
-Nie. Ale na pewno tak zrobi - powiedziałam i znów zalałam się łzami. Federico widząc tę całą sytuację mocno mnie przytulił.
-Wszystko będzie dobrze. Obiecuję - rzekł i pocałował mnie w czoło.


~Dom Violetty~
~Violetta~

Tak. Przyjechał tata i znów zaczną się kazania. Wczoraj wybrnęłam z sytuacji. Ale nie ważne, muszę zacząć ćwiczyć, bo niedługo egzaminy, a ja dalej nie umiem układu tanecznego. Rozmawiałam wczoraj z tatą o Studio na moją korzyść nie musiałam go przekonywać ani nic, powiedział że to mi dobrze zrobi. Muszę się spotkać z Leonem może zgodzi się mi pomóc. Niespodziewanie zaczął mi dzwonić telefon. 

V: Słucham? 
D: Cześć. Pamiętasz mnie?
V: A mogę wiedzieć kto mówi?
D: Diego? Ten od zgubionego numeru. Pamiętasz?
V: Aha. Coś mi się przypomina. 
D: Mieszkasz w Buenos Aires, tak?
V: Taakk. A dlaczego pytasz?
D: Dlatego, bo pomyślałem że moglibyśmy się spotkać. Chciałbym Cię poznać. 
V: Yyyy... Załóżmy że się zgadzam. To gdzie mielibyśmy się spotkać?
D: Mieszkasz blisko parku przy ulicy Rossalindo?
V: Tak. Właściwie obok. 
D: To może być trzynasta? 
V: Tak. Trzynasta mi pasuje.
D: Ok. To widzimy się za godzinę. Będę siedział przy tym drzewie na, którym zawsze siedzą studenci. Cześć!
V: Dobra... Ale jak to za godzinę?

Powiedziałam, a w odpowiedzi usłyszałam tylko " Pippp, pippp, pippp " czyli rozłączył się. Zapiszę sobie jego numer. Ale godzinę? Spojrzałam na ścianę na, której wisiał zegar. To jest już dwunasta?
Muszę się pośpieszyć, bo w moim tempie nie pojawię się tam nawet jutro. W pośpiechu otwarłam szafę i zobaczyłam dużo ubrań w różnorodnych kolorach. Długo się zastanawiałam ale ostatecznie postawiłam na białą sukienkę i buty na obcasie. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam wcześniej przygotowany strój, wysuszyłam włosy ułożyłam je w loki i zrobiłam delikatny makijaż. Wyszłam z pomieszczenia, wzięłam torebkę i pobiegłam na dół. Popatrzyłam czy tata mnie przypadkiem nie widzi ale zobaczyłam tylko śpiącego na kanapie w salonie Federico. Otworzyłam drzwi i poszłam do parku.

~Salon w domu Castillo~
~Federico~

Szedłem do parku. Zatrzymałem się dopiero przy jeziorze. Kontem oka zobaczyłem Ludmiłę, płakała.  Podszedłem do niej i pocałowałem w policzek. Ona syknęła coś w stylu " Zostaw mnie! " Zapytałem dlaczego nagle zrobiła się dla mnie taka ostra, skoro rano było wszystko w porządku. Popatrzyła na mnie zapłakanym wzrokiem i powiedziała. - Nie możemy być razem - kiedy to usłyszałem świat mi się zawalił ale po głowie chodziło mi jedno pytanie " Dlaczego? " z tego powodu zapytałem dziewczyny o tę całą sytuację. Ona wstała i odpowiedziała - Nie wiem dlaczego, ale nie możemy być razem chyba nie jestem na to już gotowa. Myślałam że to zniknie z czasem ale tak nie jest. Musimy się rozstać, ja tak dłużej nie mogę. Żyć w tej ciągłej niepewności. - Z mojego oka popłynęła jedna, jedyna gorzka łza, która szybko znalazła sobie ujście po moim policzku. Ona dalej kontynuowała. - Ja się po prostu boję, boję się że mnie zostawisz i będę musiała cierpieć tak jak ostatnio. Nie chcę już więcej wylewać łez nocami chcę być szczęśliwa po ostatnim jeszcze nie doszłam do siebie. Jak już będę gotowa dam Ci znać ale ty pewnie będziesz mieć już inną. Tak wiem co tracę ale nie dam rady dłużej walczyć ze sobą. Proszę nie płacz i nie bądź na mnie zły. - Wsłuchiwałem się w jej słowa jak to by były ostatnie jej słowa jakie usłyszałem w życiu. Przekonywałem ją jeszcze ale to nic nie dało, kiedy odchodziła, złapałem ją za ramię i powiedziałem. - Rozumiem Cię ale pamiętaj że miejsce masz już zarezerwowane. - powiedziałem, ona spojrzałam na mnie jak na jakiegoś idiotę i zapytała. - Ale gdzie? - zapytała zrozpaczona szybko udzieliłem jej odpowiedzi. - W moim sercu. - Odparłem ,a ona uciekła. Nie wiedziałem że wszystko będzie mieć taki, a nie inny koniec. Mieliśmy być szczęśliwi. Ja pobiegłem przed siebie i płakałem jak małe dziecko ostatnie co pamiętam to skok do jeziora i ciemność. 

-Nieee! - wydarłem się na cały dom. Byłem spocony nawet bardzo, cieszę się że to był tylko koszmar. Nie wiem co bym zrobił gdyby to się wydarzyło naprawdę. - Ale dlaczego tylko na tej kanapie śnią mi się koszmary? - pytałem sam siebie. Pewnie dlatego śniła mi się Lu płacząca, bo dziś widziałem jak płakała tylko... Dlaczego mówiła że nie chce ZNÓW cierpieć? Że nie chce cierpieć tak jak ostatnim razem? Może ktoś przede mną ją skrzywdził. Spróbuję ją o to zapytać najdelikatniej jak potrafię. 

~Leon~

Jestem na torze. Dzwonię do Violetty chyba dziesiąty raz zaczynam się o nią martwić. Mieliśmy dziś ćwiczyć. A ona nie odbiera to wszystko jest jakieś podejrzane. To moja przyjaciółka i to normalne że się o nią martwię, chyba. Zadzwonię jeszcze raz.
Sekretarka:  Abonent jest czasowo niedostępny, proszę zadzwonić później...

Nie wiem idę do niej! Szedłem do domu Violetty byłem blisko więc nie musiałem się zbytnio wysilać. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Federico jedzącego banana. 
-O cześć! - przywitał się ze mną.
-Cześć Federcio. Widziałeś Violettę? -zapytałem. On podrapał się po głowie.  
-Właśnie jej szukałem ale nie ma jej. Leon chcesz banana? Mam jeszcze jednego -zaproponował.  
-Nie dzięki. To ja lecę.
 Gdzie ona jest? Może jej jeszcze poszukam...
_________________________________________________________________________________

Siema! Rozdział ze specjalną dedykacją dla moich najlepszych <3 
 I przepraszam za moją nieobecność i  za tak beznadziejny rozdział. ;cc Nie było mnie dawno, bo blogger mi zaczyna wariować. Napisałam bym to lepiej i o wiele wcześniej gdybym mogła się zalogować -.- Próbowałam już jakieś 6 dni temu ale nie mogłam, a dzisiaj patrzam i mogę. Nie rozumiem tego. Nie komentowałam waszych blogów również z tego powodu. 9 będzie szybciutko. 
( Jak będę mogła się zalogować ) 
A teraz... Naprawdę dziękuję wam że wchodzicie na tego bloga i mnie wspieracie pomimo tego że jestem beznadziejna. Dziękuję po prostu za to że jesteście. *.* 
Mam nadzieję że nie obraziliście się za tą moją nieobecność. 
Dziś krótki może następny będzie dłuższy? Kto wie? 
Dowiedziałam się o kolejnej nominacji i spokojnie niedługo ją zrobię i nominuję następne wasze wspaniałe blogi ^.^  

Piszcie na gg: 49635108  
To papaśki!  
Wasza Melka ;**



wtorek, 7 stycznia 2014

Liebster Blog Award 3

Dzień Dobry wy moi ludziowie! xD
Wy wiecie jak ja was kocham co nie?
I Fedusia <3















Ok! ;) Przejdźmy do konkretów.
A więc, zostałam nominowana do LBA przez moją koffaną Niko <3
(Chociaż nie wiem za co mnie nominowała o.O )
Przed nominacją coś wam powiem ( napiszę )
Wchodzę na Facebook`a i co widzę interesujący profil. Klikam i to był profil pewnej siedmiolatki.
I na dodatek ma takie tło:


Nie, żeby coś ale mam trzy uwagi:
1.Facebook jest od 13 lat.
2.Violetta od 12. ( Ale i tak nikt na to nie patrzy. )
3.Trzeci punkt i najważniejszy. Feduś jest mój z nikim się z nim nie podzielę :P
Ale ze mnie egoistka co?
Co byście zrobiły? Taka sytuacja:
Siedzisz z przyjaciółką w pokoju, oglądacie TV i zażeracie się chipsami ( czy jak to
się pisze o.O ) i drzwi otwiera Rugguś *.*
Boż! Ja nie wiem co bym zrobiła.
Ta wiem uzależniłam się od niego! ;**
Ale wy wiecie że wróciłam?
 
Dobra nie ważne LBA

Pytania od Niko:
1.Skąd pomysł na pisanie opowiadania?
Odp. Pisałam o tym na wcześniejszej nominacji ;P

2.Spełniasz się  wprowadzeniu bloga?
3. Czemu akurat o tej parze/o tych parach piszesz opowiadanie?
Odp. Sprawa jest jasna. Piszę o nich, bo właśnie je najbardziej lubię :D

4. Masz jakiegoś ulubionego bloga, bądź bloggerkę?
Odp. Hah dobre pytanie... Uwielbiam twojego bloga, bloga Amandy, bloga Karoliny K, bloga Tini Verdas, bloga Hani Lewandowskiej, bloga Maryśki, bloga Marceli Ferro, bloga Martyny Blacno, bloga Teddy, bloga Very V, bloga Oli Waszkiewicz, bloga Nicol Verdas, bloga Kasi Verdas, bloga Ally, i wiele, wiele innych ale nie chce mi się wymieniać wszystkich :D

5. Ulubiona postać z serialu?
Odp. Mam trzy:
1.Fede <3
2.Leoś <3
3.Marcuś <3
Moi trzej mężowie :3

6. Wolisz kiedy w opowiadaniu pojawiają się gify, czy kiedy ich nie ma?
Odp. Mi to tam obojętne ale jak są gify to wydaje mi się że jest kolorowo i ładnie. *.* Tak wiem, że         sama ich nie używam... ;P

7. Jakie jest Twoje największe marzenie?
Odp. Szczerze nie wiem. Za dużo marzę i teraz nie wiem jakie jest moje największe marzenie...MARZYCIELKA <3

8. Jaki sen wspominasz najmilej?
Odp.Nie śni mi się dużo snów. Jak już coś to koszmar. 

9. Gdybyś wygrała wycieczkę do jednego kraju Europejskiego był by to?
Odp. Hah fajne pytania zadajesz takie inne... Europa? Jak Europa to zdecydowanie Włochy ^.*

10. Życie to... 
a) kręta droga, której mapa jest w naszych rękach.
b) wielka niewiadoma, a my jesteśmy jej odkrywcami. 
c) film, w którym gramy główną rolę. 
d) niekończąca się walka z samym sobą, by stać się lepszym. 
Odp.Zaznaczam odpowiedź " a ", " b ", " c ", " d ". Ponieważ wszystkie wspaniale opisują życie.

11. Co uważasz o moim blogu?
Odp. A więc... Wiesz że uwielbiam twój blog. Masz wielki talent uważam że z pewnością jesteś wspaniałą bloggerką. Nigdy nie sądziłam że spotkam taką bloggerkę. Naprawdę. Na twoim blogu jest mnóstwo humoru, romantyzmu - czyli to co lubię w opowiadaniach. *.*  Wszystkie wątki w opowiadaniu są bardzo interesujące. A jeszcze do tego wszystkiego, Twój blog ma niesamowity wygląd.  <3

Pytania ode mnie:
1. Kiedy zaczynałaś pisać miałaś prawie wszystkie pomysły na rozdziały czy piszesz na bieżąco?
2.Na jaką literkę zaczyna się twoje PRAWDZIWE nazwisko?
3.Ulubiona postać/postacie z serialu?
4.Ulubiony sport?
5.Nie ma śniegu. Jak Ci się z tym żyje?
6.Byłaś już na granicą? Jak tak to gdzie.?
7.Co sądzisz o moim blogu?
8.Twoje największe marzenie?
9.Lubisz prowadzić bloga?
10.Ulubiona bloggerka lub blog?
11.Plany na przyszłość?

Blogi, które mam przyjemność nominować: ( jest ich pięć )
1. http://hate-transformation-love.blogspot.com/
2. http://leonettaa4ever.blogspot.com
3. http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com
4. http://leonetta-na-wieki.blogspot.com
5. http://story-violetta.blogspot.com

To tyle szykujcie się na ósmy rozdział może dodam go nawet dziś.

Melka ;**


PS:Blog za niedługo będzie w remoncie ;)

niedziela, 5 stycznia 2014

One Shot na konkurs u Niko "Moje życie jest jak cytat - napisany na wyblakłej kartce papieru ale prawdziwy"

"Moje życie jest jak cytat - napisany na wyblakłej kartce papieru ale prawdziwy"

Dwudziesty czwarty grudnia późnym popołudniem, słońce świeci, dzieci bawią się na
placach zabaw i nie ma ani grama śniegu. Co to? Tak moi drodzy to święta w 
Buenos Aires. Całkowity brak śniegu nie jest tu niczym nie normalnym, tak zwykle
bywa w tych " ciepłych krajach ".  
" Bielą się pola, oj bielą, 
Zasnęły krzewy i zioła 
Pod miękką śniegu pościelą... 
Biała pustynia dokoła. " Tymi słowami jednak nie da się opisać tego miasta. 
Choć jak w każdym mieście są tu: wypadki, nadzieje, narodziny, miłości, a właśnie
jeżeli chodzi o temat miłości to pozwólcie że opowiem wam pewną historię. O miłości?
Tak miłości, dobrej i pięknej, a co najważniejsze - miłości odwzajemnionej.

                                                            ***

Codziennie w Buenos Aires da się zobaczyć dziesiątki, setki, a może nawet tysiące
osób. Moją uwagę jednak przykuła taka jedna dziewczyna. Blondynka, szczupła,
o niesamowitej urodzie i wdzięku. Odziana w ubrania z najdroższych sklepów przemierzała
ulice nie zważając na nic. Wyglądała na nie zbyt szczęśliwą. Ale czy my możemy docenić
szczęście jakie zesłał na Bóg?  Wielu ludzi nie. Czym jest szczęście? Jak możemy
je osiągnąć? Te pytania są zadawane często, nawet bardzo często. Nikt nie ma 
na nie odpowiedzi. Dla innych najprawdziwszym szczęściem jest rodzina, dla innych
pieniądze, jeszcze inni mają swoje szczęście w różnych miejscach i rzeczach. Nikt 
 z ludzi, nawet tych najmądrzejszych nie posiada wiedzy kiedy, gdzie i kto w danym
momencie swego życia dostanie ten dar jakim jest szczęście. Los. Z pewnością
los kieruje naszym szczęściem. Lecz los to nie człowiek i za pozwoleniem "papla",
który wszystko i wszystkim rozpowiada. Nie. Los nie jest taki. Ludziom często
nie idzie dogodzić. Jedni, którzy mają: dom i rodzinę, nie wiedzą jakie mają szczęście.
Ciągle by czegoś chcieli, ale to tylko ludzie. Człowiek to tylko kolejna istota wpisana w "ranking"
 istot ziemi.
 Są tacy, których dawno opuściła rodzina,
nie mają dachu nad głową, ich to szczęście opuściło. Szczęście...Szczęście to piękne
słowo, często nie docenione, rzucone gdzieś w kąt innych zapomnianych słów. 
Jednak byli ludzie, którzy pamiętali o tym jakże radosnym wyrazie - na przykład:
"Phil Bosmans" , który najlepiej jak potrafił opisał szczęście. 
"Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko.
 Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś
 niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. 
Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś,
jak potrafimy być nimi jutro?
Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przy­jmij ochoczo, co
 niesie ze sobą: światło, powietrze i życie,
jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia.
Wyjdź mu naprzeciw."
Ta dziewczyna to kolejna osoba, którą dobry los opuścił. Co prawda ma rodzinę,
dom, pieniądze, ale ona nie chce takiego życia. Wydaje się że taka osoba jak ona
ma wszystko, a wiele ludzi może tylko marzyć o takim życiu jak ma ona. Jednak jej
życie nie było takie świetne. Rodzice - jej jedyna rodzina- byli pogrążeni w pracy.
Kiedy była jeszcze malutka, spóźniali się na najważniejsze momenty w jej jeszcze 
młodziutkim życiu. Urodziny, przedstawienia szkolne, chwile , których ich najbardziej
potrzebowała. Po tym wszystkim udawali że nic się nie stało i wynagradzali jej to 
najdroższą lalką jaka była na półka w sklepach. Wtedy dziewczyna myślała że
to normalne ale niestety każdy się starzeje. Rosła i dowiadywała się nowych rzeczy.
Kiedy miała 16 lat oddała serce chłopakowi. Było jej z nim bardzo dobrze. On potrafił
dać jej to czego nie mógł dać jej nikt. Jednak po pewnym czasie jemu też życie
" dało w kość " zaprzepaścił całe swoje szczęście również ją. Nie będę opowiadać 
tej historii, ponieważ była dla niej zbyt bolesna. Nie dawno zapomniała o nim. 
I nie chce do tego powracać. 
" Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już
 nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna,
 bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie. "
Dlaczego jest teraz smutna? Smutna jest, ponieważ myślała że jej życie się zmieniło
rodzice pozostaną już " normalni ". Tak zaczęli odstawiać pracę na bok i zajmować
się swoją córką, lecz nie na długo. Dziś oświadczyli swojej córce że nie będą mogli
zjeść z nią Wigilijnego obiadu. Widać że dziewczyna próbuje walczyć z sytuacją
jaką posiada, bo w końcu " Wygrywa ten co potrafi podnieść się po porażce. " 
Udaje szczęśliwą, choćby była aktorką. 
"Czasem trzeba, aby aktor poświęcił się dla poety."
Teraz aktorem jest jasno włosa dziewczyna, a poetą jest jej życie.
W oddali ujrzała młodą rodzinę. Rodzice bawili się ze swoją córeczką na zjeżdżalni.
Ludmiła zobaczyła siebie, swoją mamę i tatę w tej jakże szczęśliwej rodzinie. 
Owszem było tak kiedyś dawno, dawno temu jak jeszcze jej rodzice nie zaczęli 
pracować. Ona była ich oczkiem w głowie, byli taką samą rodziną jak ta na placu zabaw.
"Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim
 cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los."
Przysiadła na chwilę na ławeczce w parku napawając się widokiem szczęśliwej
rodziny. Chciał odpocząć, bo zaczęły ją boleć nogi od chodzenia w tą i z powrotem.
Nie siedziała jednak długo, ponieważ zobaczyła coś co ją zainteresowało. Myślała
że jej życie to prawdziwy dramat ale nawet nie przypuszczała jakie to " coś "  da
jej szczęście. 
" Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie 
  najbardziej dramatyczne scenariusze. "
Podeszła do piaskownicy i podniosła przedmiot dający niesamowity blask odbijający
się od zachodzącego słońca. To był złoty przedmiot w kształcie klucza. Dziewczyna 
rozejrzała się dookoła - nie wiedziała nikogo, do kogo mógł należeć ten przedmiot.
Schowała "klucz" do kieszeni płaszczu. i szła przed siebie byle jak najdalej od rodziców,
którzy zapomnieli że dziecko to też człowiek i tak samo potrzebuje miłości tylko 
jeszcze dwukrotnie więcej. Obejrzała się za siebie, zobaczyła chłopaka z oddali 
patrzyła mu w oczy, jednak potem się obróciła i patrzyła przed siebie. Chłopak przechodząc
obok niej lekko ją popchną, lecz już za mocno jak na jej chude i kościste ciało.
Upadła bezsilnie prosto w kałużę wody. Przemókł jej tylko jeden but więc nie było 
tragedii. Mamy już dowód na to że " W morzu żyją rekiny, w oczach ludzi nienawiść."
Nikt jej nie pomógł, nawet się na nią nie popatrzył. Podniosła się i szła dalej, nie
wiedząc gdzie podąża. Zobaczyła lodowisko? Tak to było to. Już wiedziała gdzie iść.
Nie umiała jeździć ale co jej szkodzi? Od miłej pani, która odpowiadała za lodowisko 
dostała łyżwy - oczywiście po kupieniu biletu - lecz miała jeden problem z zawiązaniem
sznurówek. Po wielu próbach udało jej się. Weszła na lud. Na lodzie nie było nikogo,
oprócz jej i chłopaka, który świetnie jeździł gdzieś daleko od niej. Po jej głowie chodziła
tylko jedna myśl: " Nie przewrócić się i nie zrobić z siebie idiotki ". Ale ta myśl się
spełniła tylko w przeciwnym znaczeniu. 
"Gdyby chodziło o mięsień, poruszyłabym go. Gdyby w grę wchodziła myśl, 
  pomyślałabym ją. Gdyby to było czarodziejskie słowo, wymówiłabym je.
  Ale to nie jest takie proste." 
Upadła. Nie bolało jej nic ale nie umiała wstać. Łyżwy ślizgały się na lodzie.
Ku jej zaskoczeniu obok pojawił się ten chłopak, który jeździł w oddali.
-Czy wszystko dobrze?- Zapytał. Lu podniosła wzrok i ujrzała jego oczy. On zatopił 
się w jej głębokich jak ocean oczach. Mógł by patrzeć tak w te piękne oczy 
przepełnione smutkiem przez całą wieczność. " Co dobre kiedyś się kończy."
-Tak. Chyba. Tak.- Odpowiedziała posłusznie. W tym momencie odczuwała tylko i wyłącznie
radość, która przepełniała jej serce. 
"Wpatruj się w niebo i śpiewaj z radości, gdyż słońce otula cię ciepłem i
 opromienia światłem - za darmo." 
Pomógł jej wstać. 
-Chyba nie za bardzo umiesz jeździć?-Zapytał. Dziewczyna ujechała kawałeczek i 
znów zaliczyła " glebę ". Chłopak, którego imienia jeszcze nie znała ponownie
pomógł jej wstać. 
-Może Cię nauczyć. To jest proste. Przesuwasz nogą w jedną, później w drugą. 
-To na prawdę takie proste?
-Mniej, więcej.- Zaczęli jeździć poruszając się w kierunku wskazówek zegara. 
Jednak trudno nazwać to co wyprawiała dziewczyna śmiesznie poruszając dolnymi kończynami jazdą.
Zauroczyła się w chłopaku. Może nawet coś z tego kiedyś będzie? Nie wiadomo. 
Ona robiła wszystko by się w nim nie zakochać, bo wiedziała że później będzie 
cierpieć. W końcu " W życiu piękne są tylko chwile. " A chwile przemijają jak mrugnięcie
okiem. 
-Podaj mi swoją rękę.-Rozkazał wysoki brunet. Dziewczyna wystawiła kończynę 
w jego stronę. Chwycił ją i jeździł z nią za rękę, ponieważ bał się że ponownie 
wywróci się robiąc sobie krzywdę. Kiedy jej dotkną Ludmiła poczuła ciepło. Poczuła
się bezpieczna? No i stało się. Popatrzył w je oczy, a ona cóż ona mogła zrobić
patrzyła w nie z miłością, wdzięcznością i czułością. " Serce nie sługa! "  Bała się.
Bardzo się bała, a co jeżeli ta historia z przed dwóch lat się powtórzy? Przysięgła sobie
że już nie pozwoli na takie cierpienie, jakie przeżyła z jej byłym ,lecz rodzice jej
to utrudniają. 
-Co taka śliczna dziewczyna robi w Wigilijny wieczór na lodowisku?
-A co taki miły chłopak robi w Wigilijny wieczór na lodowisku?-Odpowiedziała
pytaniem na pytanie. 
-Muszą już państwo schodzić zamykamy lodowisko!-Krzyknęła kobieta pracująca w małej
budce obsługującej lodowisko. Ale o co chodzi? Lodowisko powinno być dziś
zamknięte od szóstej, a ona przyszła tu o piątej. Popatrzyła na zegarek na ręce. 
Szósta? Jak to możliwe? Na prawdę się zakochała skoro czas mija jej z tym chłopakiem 
tak szybko.  Zeszli z lodu, chłopak już dawno ściągną łyżwy jednak ona znów miała z
tym problem. Zwrócił łyżwy do budki i do niej podszedł. 
-Pomóc Ci? - Zapytał, przytaknęła głową. - Zapomniałem.- westchną ściągając jej z nogi
łyżwę.- Nie powiedziałem Ci jak się nazywam. Federico. -podał jej dłoń -Ale zawsze 
możesz mi mówić Fede.-Powiedział uścisnęła jego dłoń i powiedziała swoje imię.  
Opowiedziała mu również dlaczego spędza sama Wigilię. On opowiedział jej że jego rodzina
wyjechała do innego kraju, on został ,ponieważ kocha ten kraj, bo w końcu to
jego Ojczyzna. Rodzice wysyłają mu pieniądze i czasami paczki.
"Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem,
  czas - to miejsce na zaparkowanie pod słońcem."
-To może...Chciałabyś spędzić ze mną Wigilię. W prawdzie nie mam nic przygotowanego ale
zawsze możemy coś razem upichcić. -Zaoferował Federico, jąkając się jakby nie
miał za dużo odwagi na zapytanie tak pięknej dziewczyny jaką jest Ludmiła o coś takiego.
-No nie wiem. Nie chcę się narzucać. 
-Ale nie będziesz! Bez Ciebie spędził bym resztę wieczoru chodząc w kółko po mieście.
 Zgódź się. Proszę. Zrobimy sobie taką naszą Wigilię.
-Dobrze.-Odpowiedziała nie pewnie. W tym momencie Fede zakładał jej na stopę jej 
kozak, robił to patrząc jej w oczy. Ludmiła poczuła się jak księżniczka. Kopciuszek.
Czuła się jak w bajce. Najpiękniejszej bajce jaką zna.  Teraz jej świat przybrał 
piękne barwy, które jak dotąd były czarno-szaro-białe. Jak w niemych filmach.
"Miłość jest to barwa na aksamitnym kwiecie. Patrz i używaj z daleka.
 Gdy go ściśniesz w palcach, zostanie plama i cały wdzięk przepadnie. "

                                                               ***

Szli uważnie patrząc przed siebie. Gdy doszli chłopak przepuścił ją w drzwiach i 
pomógł ściągnąć jej płaszcz. Ona była pod wrażeniem tego jak został dobrze wychowany.
-Witaj w moich skromnych progach!
-Dziękuję że mnie tu przyprowadziłeś. Fajnie tu masz.
-Zapraszam panią do kuchni to co robimy do jedzenia?
-Hmm? Możemy upiec placek.
-Piekłaś kiedyś?
-Nie. Ale może się nam uda. Pamiętam przepis na babkę , piekłam ją kiedyś z kuzynką.
-To do roboty. - Usiłowali zrobić tę nieszczęsną babkę przez godzinę. 
"I przyszło mi do głowy, że w życiu też nie powinien się liczyć styl, tylko barwa. "
Przez czas pieczenia "babki" rozmawiali i dowiadywali się o sobie bardzo wiele rzeczy.
Opowiadali o sobie nawet anegdoty. Dziewczyna dowiedziała się że Federico nie
lubi gdy ktoś pisze "Cię" od małej litery. Takie nietypowe ale każdy człowiek jest inny.
To ten czas powinno się już wyciągać "babkę" z piekarnika. Nachylili się nad piekarnikiem
i otworzyli go powoli. Nie wyszła. Placek nie jest taki jaki powinien być. Powstała z tego
jedna wielka "papka". 
-Aaa chyba z tego nic nie będzie.
-Ymhym. 
-A wam ten placek ostatnio wyszedł?
-Nie. Ale nie dałeś mi dojść do słowa.
-No to nic. Spróbujmy.
-Nie jedz tego!-Krzyknęła Lu biorąc chłopakowi widelec z ręki na, którym spoczywał
kawałek nieudanej babki. 
-To nadaje się tylko do kosza.-Powiedziała i wyrzuciła razem z tacką placek do kosza. Kiedy wyrzuciła
klasnęła w dłonie.
-Ale co ty robisz!? Co my teraz zjemy. Może jeszcze coś się odratuje. -Powiedział zerkając
do kosza.
-To może zamówimy pizzę?-Zaproponowała.
-Pizzę? Jest Wigilia! Ale to całkiem dobry pomysł.-Chłopak wyjął z kieszeni spodni 
komórkę i wybrał numer do jego ulubionej pizzerii. Zamówił jedzenie i podszedł do dziewczyny.
Rozłożyli sztućce, serwetki i zapalili świece. Co jak co ale są święta!
„Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.”
Zaśpiewali kolędę. 
-Masz  piękny głos. Powinnaś go kształcić. Nie każdy ma taki talent.
-To samo mogę powiedzieć do Ciebie.
-Może w przyszłości pójdziemy do szkoły muzycznej?
-Kto wie?-Później zjedli swoją kolację Wigilijną. Czyli pizzę. No cóż każdy spędza 
Wigilię na swój sposób. 
-To teraz czas na prezenty!-Krzykną. -Mam coś dla Ciebie. Wątpię że Ci się spodoba.
 Ale wiem że to właśnie ty powinnaś to dostać.-Powiedział patrząc w jej oczy. Chwilę potem 
podszedł do komody i zaczął czegoś natarczywie szukać. Tylko czego?
-No nie ma! Nie ma!
-Czego szukasz?
-Takiego złotego przedmiotu, który wygląda...
-Tak?-Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni "kluczyk" który parę godzin wcześniej znalazła w parku.
-Tak. To on. Skąd go masz? Zgubiłem go tak?-Dziewczyna potrząsnęła głową na tak.-Znowu. 
 Ale ja jestem idiotą.
-Ale co ten kluczyk ma oznaczać?-Zapytała. Chłopak pociągną ją za rękę w stronę 
wyjścia z domu na podwórko. -Gdzie mnie prowadzisz?
-W mojej rodzinie prezenty daje się na polu, bawiąc się śniegiem. Tak wiem śniegu nie
ma ale jak tradycja to tradycja. A więc ten kluczyk oznacza klucz do mojego serca.
Jestem pewny że ma należeć właśnie dla Ciebie. "Nie liczy się nic prócz Ciebie. Jesteś
moją gwiazdką na mym niebie. "
-Dziękuję ale ja nie mam dla Ciebie żadnego prezentu.
-Nic nie szkodzi. Dla mnie najlepszym prezentem jaki mogłem dostać jesteś ty!-Dziewczyna
i chłopak zaczęli się do siebie zbliżać, dzieliły ich milimetry, lecz coś zaczęło opadać na
ich twarze, włosy, ręce. Oderwali się od siebie i speszeni spojrzeli na swoje oczy i wszystko
dookoła. Śnieg? Tak śnieg,  a wszyscy myśleli że już nie spadnie. 
Czyżby Wigilijny cud, a raczej dwa jeszcze miłość jaką obdarzyli siebie ta dwójka 
młodych ludzi.
                                                                     ***

Tak się kończy ta historia. Może kiedyś opowiem wam następną...Życie jest pełne cytatów.
Tych, które zawierają wielką mądrość życiową. "Życie to taki dziwny prezent. Na początku
się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia,
uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. Ale później
robi się lepiej, a co dalej? Nie wiadomo? To już załatwi los..."

________________________________________________________________________
Powróciłam do was! Z One Shotem. Mam nadzieję że się wam podobał ;)
Dziękuję za nominację ale dodam ją jutro. Ok? To ja was żegnam więcej 
powiem przy LBA. 
Papaśki!
Kocham was <333

Wasza Melka ;**