All need is love!!

All need is love!!

piątek, 13 grudnia 2013

One Shot ~Trzy dni~



Ostatniej nocy miałam sen. Szalony sen. Życzenie zostało spełnione. Nie prosiłam o pieniądze czy wielką rezydencję. Ja po prostu chciałam jeszcze jeden dzień z Tobą. Jeszcze jeden dzień, jeszcze chwile, jeszcze raz zobaczyć z Tobą zachód słońca i może byłabym zadowolona. Zostaw mnie. Chcę jeszcze jeden dzień z Tobą...

Siedziałam w bujanym fotelu, który dzieliłam z Federico. Jest moim najlepszym przyjacielem, tak jak kiedyś był przyjacielem równie mojego zmarłego męża Leona. 
Trzymałam syna w swoich ramionach. Natalia, moja córka, siedziała na podłodze i rysowała coś z Federico na kartce. 
To już rok od jego śmierci. Sześć miesięcy temu urodziłam syna,którego nazwałam Lucas.
Natalia to również jego córka. Nagle ktoś przerwał przyjemną ciszę.
-Możemy iść do parku? Chcę pogadać z tatusiem  -spytała. Skinęłam głową i owinęłam dziesięcioletnią dziewczynkę w uścisku.   
-Możemy go zobaczyć.  Muszę tylko położyć spać Lucasa i wtedy możemy pójść na tak długo jak chcesz - odpowiedziałam jak najłagodniejszym głosem.
 -Ubierz już płaszczyk i powiedz Federico, że idziemy. Może zechce popilnować Lucasa - powiedziałam, a Natalia posłusznie pokiwała głową i zbiegła schodami na dół. 
Gdy usłyszałam,że jest już na dole wstałam, nadal trzymając syna w ramionach.
-Jesteś gotowy? Mamy zamiar iść zobaczyć tatusia. Jesteś taki podobny do niego- wyszeptałam patrząc na jego twarz. 
Natalia i Federico byli w salonie, z którego dobiegał hałas.
-Natalia nie! Mówiłem wam sto razy w ciągu ostatniego roku, za każdym razem, gdy ty i Violetta chcecie pójść do niego...
Natalia patrzyła na niego, a łzy spływały po jej twarzy.
-Nie tęsknisz za nim w ogóle? -spytała cichutkim głosikiem, jak by się bała odpowiedzi.
Federico westchnął.
-Natalia, on był moim najlepszym przyjacielem. Brakuje mi go bardzo. I nie powinienem na ciebie tak krzyczeć. Przepraszam, mogę cię przytulić?
Natalia wytarła łzy chusteczką i uściskała go delikatnie.
-W porządku. Ja i mama powinniśmy już iść. Myślę, że chce byś popilnował Lucasa przez ten czas.
Federico wstał z kanapy. 
-Będę go obserwował. Ty i mama potrzebujecie czasu, aby porozmawiać z Leonem, nie martwiąc że małemu jest zimno. Idź po płaszcz, dziś jest naprawdę zimno- powiedział Federico.
____________________________________

Kiedy dotarłyśmy do parku, Natalia przysiadła na schodach obok pomnika. Po jej policzku zaczęły spływać łzy.
-Natalia? Wszystko w porządku? - spytałam, a dziewczynka pociągnęła nosem. 
-Dobrze, po prostu chcę, aby on tutaj nadal był. Szkoda, że wiem, że on mnie nie słyszy- wyjaśniła. Pocałowałam dziewczynkę w czubek główki.
-Wrzuć ten pieniążek do fontanny i pomyśl życzenie. To sprawi, że poczujesz się lepiej. 
Natalia wstała i podeszła do fontanny znajdującej się obok pomnika. 
-Szkoda, że mój tatuś już nie żyje. Chciałabym jeszcze raz poczuć jak mnie przytula -powiedziała i wrzuciła pieniążek do wody.
-Kochanie, pamiętaj, że tatuś już zawsze będzie w Twoim serduszku. - mówiąc to przyłożyłam drobną dłoń Natalii do jej serca.
- Zawsze będzie tutaj. Obiecuję Ci to - dziewczynka uśmiechnęła się blado, ale jednak się uśmiechnęła. Czułam, że moje słowa ją przekonały choć troszeczkę. Chciałam zobaczyć ten piękny uśmiech. Wytarłam jej twarzyczkę z łez, po czym chwyciłam ją za rękę i powoli ruszyłyśmy w stronę grobu.
Tuż po zachodzie słońca powiedziałam do córeczki:
-Natalko, myślę że powinniśmy już iść do domu. Nie wiem jak Fede radzi sobie z Lucasem. Mam nadzieję, że nie płakał. Chodź, sprawdźmy jak daje sobie radę. Dobrze?
Pokiwała głową i wstała z ławeczki znajdującej się koło grobu. Zaciskała łzy w oczach i próbowała być silna. 
-Kocham Cię tatusiu. Zobaczymy się jutro - wyszeptała i delikatnie przetarła dłonią po płycie grobu.
Kiedy dotarłyśmy do domu, otworzyłam przed nią drzwi i powiedziałam:
-Jutro możemy być dłużej przy tatusiu. Prześpij się teraz. 
Gdy dotarłyśmy do jej pokoju Natalia przebrała się w piżamę, umyła się i położyła w łóżku.
-Mamo, możesz spać tu ze mną i z braciszkiem? Nie czuje się zbyt dobrze- spytała cichutki głosikiem.
Skinęłam głową na znak potwierdzenia. Poszłam do pokoju Lucasa i wyciągnęłam go z łóżeczka. Delikatnie stąpając po podłodze wróciłam do Natalii. Położyłam koło niej synka, a sama wygodnie ulokowałam się obok.
  Zaczęłam wpatrywać się w okno. Po kilku minutach zobaczyłam jakąś twarz. Nigdy nie spodziewałam się, abym mogła jeszcze raz ją ujrzeć. Wydawała się taka realna. Wciąż wyglądał pięknie i młodo. Czyżbym już do reszty zwariowała? Nie, to mi się chyba śni.
Łzy spływały po moich policzkach. Jak miałam sobie z tym poradzić? Widziałam go. 
-Leon?- wydusiłam po chwili. Ten widok zaparł mi dech w piersiach. 
Młody mężczyzna zamrugał i przetarł oczy. Wyciągnął rękę, chciałam ją chwycić, niestety.. Niestety, on przenikał przez moją. 
-Violetto wiem,że nie jesteś tu dla mnie. To wspaniałe, że dajesz tyle miłości naszym dzieciom. Natalia naprawdę Cię teraz potrzebuje. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Przykro mi, że was opuściłem. Przepraszam, że was zraniłem. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Nawet jeśli nie mogę, wciąż cię kocham...
     
Zaczęłam płakać. Chciałam jak najszybciej go przytulić, tylko.. Jak? 
-Wybaczam ci Leon. Kocham ci tak bardzo. To nie twoja wina,że umarłeś. Ważne, że powróciłeś. Bóg mnie nie opuścił. Tak bardzo tego pragnęłam... Ale.. Leoś, chciałabym cię przytulić.. Ale.. Ty jesteś zjawą.
-Musisz spróbować. Postaraj się. Poczuj mnie wyczuć. Musisz tylko uwierzyć, że możesz.
-Dobrze, spróbuję. - przybliżyłam się do Leosia, który rozłożył czule ramiona. Wiedziałam, że to nie przyjdzie mi łatwo, ale zawsze warto spróbować. Przypomniałam sobie jak pachnie, przypomniałam sobie dotyk jego skóry, wyobraziłam sobie jego uścisk. Brakuje mi tego. 
 Udało się. Harry zamknął mnie w swoich silnych ramionach. Niestety nie poczułam tego ciepła, które czułam kiedyś. Było mi bardzo zimno, gdyż Harry, którego teraz widzę to tylko kłębek jakiejś energii. Ale udało mi się go poczuć. To nie było takie trudne. Po chwili spojrzałam na niego. Moja twarz pobladła. 
-Violetta? Co się stało? Wyglądasz jak byś zobaczyła ducha. Hej nie płacz. Jest dobrze. Jestem tu...-
Pociągnęłam nosem.
-Jest dobrze. Tęskniłam za tobą. Nie chce znów walczyć. Życie jest na to za krótkie- powiedziałam, Leon pocałował moje mokre od łez policzki. 
-Czułem się taki zagubiony bez ciebie. Kocham Cię. A teraz spróbuj zasnąć.
-Prawdopodobnie chcesz pobyć z dziećmi sam.Pójdę do sypialni- uśmiechnęłam się. Leon szybko pokręcił głową.
-Chce, abyś została tu z nami. Połóż się obok nas. Dobranoc kochanie. Kocham cię.

W środku nocy zobaczyłam,że moja  matka stoi przed łóżkiem. Mówiła cichym głosem:
-Kochanie... Jestem bardzo dumna z tego, jaka jesteś i jak bardzo się troszczysz o swoją rodzinę. Zdecydowałam się wysłać tego młodego człowieka z powrotem do Ciebie. Jednak jest pewien haczyk...
Usiadłam na łóżku delikatnie, tak żeby nikogo nie obudzić.
-Jaki haczyk? Będzie cierpieć? Jeśli tak jest to, po prostu weź go z powrotem!
Mama westchnęła i delikatnie położyła dłoń na jej policzku. 
-Nie, skarbie. On nie będzie cierpiał. Jednak za trzy dni on wróci tam skąd przyszedł. Masz trzy dni z nim. Nie więcej, nie mniej. Kocham cię. Muszę już iść...

Pierwszą rzeczą jaką mogę zrobić to dziękować za spędzenie z Tobą czasu.Chciałabym odłączyć telefon, wyłączyć czas. Będę z Tobą w każdej sekundzie. Mów mi, że nadal mnie kochasz. Chciałabym robić to wszystko w każdy dzień, z Tobą.


Natalia rano wyszła do szkoły, a po południu poszłam ją odebrać. Nie powiedziałam jej, że Leon wrócił. Nie byłam pewna, jak na to zareaguje. 
Zawołałam Federico do sypialni.
- Wszystko w porządku? Przysięgam, że sprawdzałem co u Lucasa. Miałem na niego oko cały czas.
Zmusiłam się, aby się nie śmiać.
-Wszystko w porządku. Po prostu, coś chce ci powiedzieć, a bardziej ktoś... - powiedziałam, a on  zmarszczył brwi.
-Czemu tu pachnie piwem i papierosami?- nie wytrzymałam i się roześmiałam.
-Fede, to może głupio brzmieć, ale... Moja mama, przywróciła Leona do życia na trzy dni. Mamy trzy dni, aby z nim się pożegnać...
Chłopak przytulił mnie.
-Jesteś pewna, że on tu jest? Jesteś pewna, że mój przyjaciel żyje? O My Good. Muszę do zobaczyć! - był podekscytowany. Uśmiechnęłam się.
-On tutaj jest. Myślę, że jeszcze śpi. Nie chciałam go budzić, chodź.
Włoch ostrożnie podszedł do łóżka.
-Leon, jeśli się nie obudzisz powiem Natalii co robiłeś w jej wieku.
Leoś przeciągnął się i ziewnął.
-Federico zamknij się. Obudzisz Natalie. To trwało wieki, aby ukołysać ją do snu w nocy. Gdzie ona jest?
Nic nie odpowiedział tylko przytulił go.
-Natalia  jest w domu. Czy chcesz iść na obiad tylko ja i ty? Możemy pójść na kilka drinków?
Leon pokręcił głową.
-Za każdym razem, jak idziemy na kilka drinków to wracasz do domu pijany. Nie masz nic przeciwko bym spędził z Natalią troszkę czasu? Myślę, że to pozwoli jej poczuć się lepiej wokół mnie. Jeśli ci to przeszkadza, zrozumiem...
Federico cichutko westchnął.
-Nie mam nic przeciwko. Pójdę po nią. A tak poza tym, wyglądasz jak byś potrzebował więcej snu.
Fede poszedł po Natalie spokojnie idąc korytarzem. Dziewczynka niosła brata w ramionach. Zaschło jej w gardle, kiedy zobaczyła twarz taty. Podała Lucasa do mnie  i podbiegła do łóżka. Rzuciła mu się w ramiona.
-Myślałam, że nigdy się nie zobaczymy. Tęskniłam tak bardzo. Tatusiu, kocham cię.
Leon pocałował ją w czółko. 
-Jestem tu skarbie. Kocham cię. Rozmawiałem z mamą i spędzimy  cały wieczór i noc razem. Będziesz miała wolne od szkoły przez trzy dni. Co ty na to? Może pooglądamy jaki film?
    

Skinęła lekko głową, ale nie zwalniała swoje ukochanego tatusia z uścisku. Leon potargał jej włosy.
-Kochanie, naprawdę musisz mnie puścić. Wrócę na dół w zaledwie minutę.
Leon ubrał się w ciuchy przygotowane przeze mnie i zszedł do salonu, gdzie już mieliśmy wybrany film.
Po skończonym seansie postanowiłam położyć Lucasa do łóżeczka. Po chwili usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi prowadzących do pokoju synka.
-Hej- powiedział Leon, a ja się uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech. 
-Skarbie słuchaj. Nie chce, żeby to głupio brzmiało, ale... Co to za dziecko? Czy to Federico i twoje? Pasujecie do siebie. Fajnie,że jesteście razem...
Odwróciłam wzrok od niego. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. 
-To jest twój syn- wyjaśniłam. Zamrugał oczami. 
-Violuś żartujesz prawda? Nie możemy mieć syna... Zostawiłem cię z dwójką dzieci...To niemożliwe- powiedział, a ja zaczęłam płakać.
-Violetto spójrz na mnie- poprosił. Wytarłam dłonią łzy i szepnęłam:
-Ma na imię Lucas. Urodził się sześć miesięcy temu. Nie wiem jak, ale coś...Coś nie mogę uwierzyć nadal, że tu jesteś. Myślałam, że jak się obudzę to już cię tu nie będziesz. Tylko trzy dni...
Leon spojrzał na synka.
-Mój synek... Mogę go potrzymać?-spytał, a ja skinęłam lekko głową i podałam mu go. Pocałowałam ciepłą główkę naszego maleństwa i przytuliłam ich obu. Przemoczyłam mu koszulkę łzami, ale go to nie obchodziło.
-Hej skarbie. Jetem tu. Cii...
_________________________________________________________

Leon wstał rano i poszedł do pokoju córki. Delikatnie potrząsnął ją za ramię.
-Córeczko... Możemy chwilę porozmawiać?
-Coś się stało tatusiu?- spytała. Leon uśmiechnął się. 
-Natalia, teraz jestem tutaj i kocham cię. Chce spędzić z tobą najwspanialszy czas, jaki może być nam dany. Chcesz mnie do snu dziś wieczorem? 
Kiwnęła głową i objęła go.
-Co masz na myśli mówiąc czas?  Zostajesz  tu przecież. Nie rozumiem...-Leon westchnął.
-Słońce, chciałbym, żeby to było takie proste. Mam tylko trzy dni. Tak mi przykro- z trudem wypowiedział te słowa.
Natalia ukryła twarz w torsie taty i zawołała:
-To nie jest fair! Proszę, nie odchodź.
Leon całował jej włosy.
-Tak mi przykro. Zawsze będę z tobą, na zawsze. Kocham cię. Pamiętaj, co powiedziałem nasze odciski palców nie znikają z życia, my nadal się  dotykamy. Teraz spróbuj zasnąć- powiedział zatroskanie.
-Zrobię wszystko, żeby cię tu zatrzymać- Natalia mruknęła zmęczonym głosem.
                                              ____________________________________________________________

Jeszcze nie wiem, czego żałuję bardziej - tego, że tylko kilka dni  spędziliśmy razem czy tego, że już nigdy takie dni nie nastąpią. 

Te trzy dni ofiarowane przez moją matkę były cudowne. Powróciło to co tak bardzo mnie dręczyło... Upewniłam  się, że miłość istnieje nawet po śmierci.

Może łatwiej byłoby zapomnieć o Nim , odrzucić każdą sekundę spędzoną z nim, wymazać z pamięci wszelkie cierpienia, których dostarczyła nam jego śmierć, połamać wszystkie płyty, spalić zdjęcia i prezenty od Niego, ale czy świadczyłoby to o mojej dojrzałości? Zdecydowanie nie. Ucieczka nie jest najlepszym rozwiązaniem, dojrzały człowiek zmierzy się z problemem jakim w tym przypadku jest śmierć. Mam już wszystko.  Brakuje mi jeszcze jednego elementu układanki. Jego. Ale tego elementu nie ma. I nigdy go nie znajdę.

Pojawił się na chwilę. Zostawił zapach swoich perfum w mojej pościeli. A kiedy się obudziłam jego już nie było. 

Po prostu umarł... Dał mi trzy dni i umarł... I powinnam napisać więcej jako dziewczyna, która straciła ukochanego. Ale On umarł.  Muszę zaakceptować to słowo i zacząć się do niego przyzwyczajać,  zresztą po raz kolejny...


---------------------------------------------------------------------------------------------------------
                       Na początek:

      Tego shot'a napisała Maja! ;)

Ona go napisała, a ja opublikowałam.
Nie miała czasu. :c
Opinie pozostawiam wam...
To pa!!! *-*

Melka :***