All need is love!!

All need is love!!

niedziela, 5 stycznia 2014

One Shot na konkurs u Niko "Moje życie jest jak cytat - napisany na wyblakłej kartce papieru ale prawdziwy"

"Moje życie jest jak cytat - napisany na wyblakłej kartce papieru ale prawdziwy"

Dwudziesty czwarty grudnia późnym popołudniem, słońce świeci, dzieci bawią się na
placach zabaw i nie ma ani grama śniegu. Co to? Tak moi drodzy to święta w 
Buenos Aires. Całkowity brak śniegu nie jest tu niczym nie normalnym, tak zwykle
bywa w tych " ciepłych krajach ".  
" Bielą się pola, oj bielą, 
Zasnęły krzewy i zioła 
Pod miękką śniegu pościelą... 
Biała pustynia dokoła. " Tymi słowami jednak nie da się opisać tego miasta. 
Choć jak w każdym mieście są tu: wypadki, nadzieje, narodziny, miłości, a właśnie
jeżeli chodzi o temat miłości to pozwólcie że opowiem wam pewną historię. O miłości?
Tak miłości, dobrej i pięknej, a co najważniejsze - miłości odwzajemnionej.

                                                            ***

Codziennie w Buenos Aires da się zobaczyć dziesiątki, setki, a może nawet tysiące
osób. Moją uwagę jednak przykuła taka jedna dziewczyna. Blondynka, szczupła,
o niesamowitej urodzie i wdzięku. Odziana w ubrania z najdroższych sklepów przemierzała
ulice nie zważając na nic. Wyglądała na nie zbyt szczęśliwą. Ale czy my możemy docenić
szczęście jakie zesłał na Bóg?  Wielu ludzi nie. Czym jest szczęście? Jak możemy
je osiągnąć? Te pytania są zadawane często, nawet bardzo często. Nikt nie ma 
na nie odpowiedzi. Dla innych najprawdziwszym szczęściem jest rodzina, dla innych
pieniądze, jeszcze inni mają swoje szczęście w różnych miejscach i rzeczach. Nikt 
 z ludzi, nawet tych najmądrzejszych nie posiada wiedzy kiedy, gdzie i kto w danym
momencie swego życia dostanie ten dar jakim jest szczęście. Los. Z pewnością
los kieruje naszym szczęściem. Lecz los to nie człowiek i za pozwoleniem "papla",
który wszystko i wszystkim rozpowiada. Nie. Los nie jest taki. Ludziom często
nie idzie dogodzić. Jedni, którzy mają: dom i rodzinę, nie wiedzą jakie mają szczęście.
Ciągle by czegoś chcieli, ale to tylko ludzie. Człowiek to tylko kolejna istota wpisana w "ranking"
 istot ziemi.
 Są tacy, których dawno opuściła rodzina,
nie mają dachu nad głową, ich to szczęście opuściło. Szczęście...Szczęście to piękne
słowo, często nie docenione, rzucone gdzieś w kąt innych zapomnianych słów. 
Jednak byli ludzie, którzy pamiętali o tym jakże radosnym wyrazie - na przykład:
"Phil Bosmans" , który najlepiej jak potrafił opisał szczęście. 
"Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko.
 Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś
 niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. 
Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś,
jak potrafimy być nimi jutro?
Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przy­jmij ochoczo, co
 niesie ze sobą: światło, powietrze i życie,
jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia.
Wyjdź mu naprzeciw."
Ta dziewczyna to kolejna osoba, którą dobry los opuścił. Co prawda ma rodzinę,
dom, pieniądze, ale ona nie chce takiego życia. Wydaje się że taka osoba jak ona
ma wszystko, a wiele ludzi może tylko marzyć o takim życiu jak ma ona. Jednak jej
życie nie było takie świetne. Rodzice - jej jedyna rodzina- byli pogrążeni w pracy.
Kiedy była jeszcze malutka, spóźniali się na najważniejsze momenty w jej jeszcze 
młodziutkim życiu. Urodziny, przedstawienia szkolne, chwile , których ich najbardziej
potrzebowała. Po tym wszystkim udawali że nic się nie stało i wynagradzali jej to 
najdroższą lalką jaka była na półka w sklepach. Wtedy dziewczyna myślała że
to normalne ale niestety każdy się starzeje. Rosła i dowiadywała się nowych rzeczy.
Kiedy miała 16 lat oddała serce chłopakowi. Było jej z nim bardzo dobrze. On potrafił
dać jej to czego nie mógł dać jej nikt. Jednak po pewnym czasie jemu też życie
" dało w kość " zaprzepaścił całe swoje szczęście również ją. Nie będę opowiadać 
tej historii, ponieważ była dla niej zbyt bolesna. Nie dawno zapomniała o nim. 
I nie chce do tego powracać. 
" Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już
 nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna,
 bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie. "
Dlaczego jest teraz smutna? Smutna jest, ponieważ myślała że jej życie się zmieniło
rodzice pozostaną już " normalni ". Tak zaczęli odstawiać pracę na bok i zajmować
się swoją córką, lecz nie na długo. Dziś oświadczyli swojej córce że nie będą mogli
zjeść z nią Wigilijnego obiadu. Widać że dziewczyna próbuje walczyć z sytuacją
jaką posiada, bo w końcu " Wygrywa ten co potrafi podnieść się po porażce. " 
Udaje szczęśliwą, choćby była aktorką. 
"Czasem trzeba, aby aktor poświęcił się dla poety."
Teraz aktorem jest jasno włosa dziewczyna, a poetą jest jej życie.
W oddali ujrzała młodą rodzinę. Rodzice bawili się ze swoją córeczką na zjeżdżalni.
Ludmiła zobaczyła siebie, swoją mamę i tatę w tej jakże szczęśliwej rodzinie. 
Owszem było tak kiedyś dawno, dawno temu jak jeszcze jej rodzice nie zaczęli 
pracować. Ona była ich oczkiem w głowie, byli taką samą rodziną jak ta na placu zabaw.
"Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim
 cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los."
Przysiadła na chwilę na ławeczce w parku napawając się widokiem szczęśliwej
rodziny. Chciał odpocząć, bo zaczęły ją boleć nogi od chodzenia w tą i z powrotem.
Nie siedziała jednak długo, ponieważ zobaczyła coś co ją zainteresowało. Myślała
że jej życie to prawdziwy dramat ale nawet nie przypuszczała jakie to " coś "  da
jej szczęście. 
" Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie 
  najbardziej dramatyczne scenariusze. "
Podeszła do piaskownicy i podniosła przedmiot dający niesamowity blask odbijający
się od zachodzącego słońca. To był złoty przedmiot w kształcie klucza. Dziewczyna 
rozejrzała się dookoła - nie wiedziała nikogo, do kogo mógł należeć ten przedmiot.
Schowała "klucz" do kieszeni płaszczu. i szła przed siebie byle jak najdalej od rodziców,
którzy zapomnieli że dziecko to też człowiek i tak samo potrzebuje miłości tylko 
jeszcze dwukrotnie więcej. Obejrzała się za siebie, zobaczyła chłopaka z oddali 
patrzyła mu w oczy, jednak potem się obróciła i patrzyła przed siebie. Chłopak przechodząc
obok niej lekko ją popchną, lecz już za mocno jak na jej chude i kościste ciało.
Upadła bezsilnie prosto w kałużę wody. Przemókł jej tylko jeden but więc nie było 
tragedii. Mamy już dowód na to że " W morzu żyją rekiny, w oczach ludzi nienawiść."
Nikt jej nie pomógł, nawet się na nią nie popatrzył. Podniosła się i szła dalej, nie
wiedząc gdzie podąża. Zobaczyła lodowisko? Tak to było to. Już wiedziała gdzie iść.
Nie umiała jeździć ale co jej szkodzi? Od miłej pani, która odpowiadała za lodowisko 
dostała łyżwy - oczywiście po kupieniu biletu - lecz miała jeden problem z zawiązaniem
sznurówek. Po wielu próbach udało jej się. Weszła na lud. Na lodzie nie było nikogo,
oprócz jej i chłopaka, który świetnie jeździł gdzieś daleko od niej. Po jej głowie chodziła
tylko jedna myśl: " Nie przewrócić się i nie zrobić z siebie idiotki ". Ale ta myśl się
spełniła tylko w przeciwnym znaczeniu. 
"Gdyby chodziło o mięsień, poruszyłabym go. Gdyby w grę wchodziła myśl, 
  pomyślałabym ją. Gdyby to było czarodziejskie słowo, wymówiłabym je.
  Ale to nie jest takie proste." 
Upadła. Nie bolało jej nic ale nie umiała wstać. Łyżwy ślizgały się na lodzie.
Ku jej zaskoczeniu obok pojawił się ten chłopak, który jeździł w oddali.
-Czy wszystko dobrze?- Zapytał. Lu podniosła wzrok i ujrzała jego oczy. On zatopił 
się w jej głębokich jak ocean oczach. Mógł by patrzeć tak w te piękne oczy 
przepełnione smutkiem przez całą wieczność. " Co dobre kiedyś się kończy."
-Tak. Chyba. Tak.- Odpowiedziała posłusznie. W tym momencie odczuwała tylko i wyłącznie
radość, która przepełniała jej serce. 
"Wpatruj się w niebo i śpiewaj z radości, gdyż słońce otula cię ciepłem i
 opromienia światłem - za darmo." 
Pomógł jej wstać. 
-Chyba nie za bardzo umiesz jeździć?-Zapytał. Dziewczyna ujechała kawałeczek i 
znów zaliczyła " glebę ". Chłopak, którego imienia jeszcze nie znała ponownie
pomógł jej wstać. 
-Może Cię nauczyć. To jest proste. Przesuwasz nogą w jedną, później w drugą. 
-To na prawdę takie proste?
-Mniej, więcej.- Zaczęli jeździć poruszając się w kierunku wskazówek zegara. 
Jednak trudno nazwać to co wyprawiała dziewczyna śmiesznie poruszając dolnymi kończynami jazdą.
Zauroczyła się w chłopaku. Może nawet coś z tego kiedyś będzie? Nie wiadomo. 
Ona robiła wszystko by się w nim nie zakochać, bo wiedziała że później będzie 
cierpieć. W końcu " W życiu piękne są tylko chwile. " A chwile przemijają jak mrugnięcie
okiem. 
-Podaj mi swoją rękę.-Rozkazał wysoki brunet. Dziewczyna wystawiła kończynę 
w jego stronę. Chwycił ją i jeździł z nią za rękę, ponieważ bał się że ponownie 
wywróci się robiąc sobie krzywdę. Kiedy jej dotkną Ludmiła poczuła ciepło. Poczuła
się bezpieczna? No i stało się. Popatrzył w je oczy, a ona cóż ona mogła zrobić
patrzyła w nie z miłością, wdzięcznością i czułością. " Serce nie sługa! "  Bała się.
Bardzo się bała, a co jeżeli ta historia z przed dwóch lat się powtórzy? Przysięgła sobie
że już nie pozwoli na takie cierpienie, jakie przeżyła z jej byłym ,lecz rodzice jej
to utrudniają. 
-Co taka śliczna dziewczyna robi w Wigilijny wieczór na lodowisku?
-A co taki miły chłopak robi w Wigilijny wieczór na lodowisku?-Odpowiedziała
pytaniem na pytanie. 
-Muszą już państwo schodzić zamykamy lodowisko!-Krzyknęła kobieta pracująca w małej
budce obsługującej lodowisko. Ale o co chodzi? Lodowisko powinno być dziś
zamknięte od szóstej, a ona przyszła tu o piątej. Popatrzyła na zegarek na ręce. 
Szósta? Jak to możliwe? Na prawdę się zakochała skoro czas mija jej z tym chłopakiem 
tak szybko.  Zeszli z lodu, chłopak już dawno ściągną łyżwy jednak ona znów miała z
tym problem. Zwrócił łyżwy do budki i do niej podszedł. 
-Pomóc Ci? - Zapytał, przytaknęła głową. - Zapomniałem.- westchną ściągając jej z nogi
łyżwę.- Nie powiedziałem Ci jak się nazywam. Federico. -podał jej dłoń -Ale zawsze 
możesz mi mówić Fede.-Powiedział uścisnęła jego dłoń i powiedziała swoje imię.  
Opowiedziała mu również dlaczego spędza sama Wigilię. On opowiedział jej że jego rodzina
wyjechała do innego kraju, on został ,ponieważ kocha ten kraj, bo w końcu to
jego Ojczyzna. Rodzice wysyłają mu pieniądze i czasami paczki.
"Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem,
  czas - to miejsce na zaparkowanie pod słońcem."
-To może...Chciałabyś spędzić ze mną Wigilię. W prawdzie nie mam nic przygotowanego ale
zawsze możemy coś razem upichcić. -Zaoferował Federico, jąkając się jakby nie
miał za dużo odwagi na zapytanie tak pięknej dziewczyny jaką jest Ludmiła o coś takiego.
-No nie wiem. Nie chcę się narzucać. 
-Ale nie będziesz! Bez Ciebie spędził bym resztę wieczoru chodząc w kółko po mieście.
 Zgódź się. Proszę. Zrobimy sobie taką naszą Wigilię.
-Dobrze.-Odpowiedziała nie pewnie. W tym momencie Fede zakładał jej na stopę jej 
kozak, robił to patrząc jej w oczy. Ludmiła poczuła się jak księżniczka. Kopciuszek.
Czuła się jak w bajce. Najpiękniejszej bajce jaką zna.  Teraz jej świat przybrał 
piękne barwy, które jak dotąd były czarno-szaro-białe. Jak w niemych filmach.
"Miłość jest to barwa na aksamitnym kwiecie. Patrz i używaj z daleka.
 Gdy go ściśniesz w palcach, zostanie plama i cały wdzięk przepadnie. "

                                                               ***

Szli uważnie patrząc przed siebie. Gdy doszli chłopak przepuścił ją w drzwiach i 
pomógł ściągnąć jej płaszcz. Ona była pod wrażeniem tego jak został dobrze wychowany.
-Witaj w moich skromnych progach!
-Dziękuję że mnie tu przyprowadziłeś. Fajnie tu masz.
-Zapraszam panią do kuchni to co robimy do jedzenia?
-Hmm? Możemy upiec placek.
-Piekłaś kiedyś?
-Nie. Ale może się nam uda. Pamiętam przepis na babkę , piekłam ją kiedyś z kuzynką.
-To do roboty. - Usiłowali zrobić tę nieszczęsną babkę przez godzinę. 
"I przyszło mi do głowy, że w życiu też nie powinien się liczyć styl, tylko barwa. "
Przez czas pieczenia "babki" rozmawiali i dowiadywali się o sobie bardzo wiele rzeczy.
Opowiadali o sobie nawet anegdoty. Dziewczyna dowiedziała się że Federico nie
lubi gdy ktoś pisze "Cię" od małej litery. Takie nietypowe ale każdy człowiek jest inny.
To ten czas powinno się już wyciągać "babkę" z piekarnika. Nachylili się nad piekarnikiem
i otworzyli go powoli. Nie wyszła. Placek nie jest taki jaki powinien być. Powstała z tego
jedna wielka "papka". 
-Aaa chyba z tego nic nie będzie.
-Ymhym. 
-A wam ten placek ostatnio wyszedł?
-Nie. Ale nie dałeś mi dojść do słowa.
-No to nic. Spróbujmy.
-Nie jedz tego!-Krzyknęła Lu biorąc chłopakowi widelec z ręki na, którym spoczywał
kawałek nieudanej babki. 
-To nadaje się tylko do kosza.-Powiedziała i wyrzuciła razem z tacką placek do kosza. Kiedy wyrzuciła
klasnęła w dłonie.
-Ale co ty robisz!? Co my teraz zjemy. Może jeszcze coś się odratuje. -Powiedział zerkając
do kosza.
-To może zamówimy pizzę?-Zaproponowała.
-Pizzę? Jest Wigilia! Ale to całkiem dobry pomysł.-Chłopak wyjął z kieszeni spodni 
komórkę i wybrał numer do jego ulubionej pizzerii. Zamówił jedzenie i podszedł do dziewczyny.
Rozłożyli sztućce, serwetki i zapalili świece. Co jak co ale są święta!
„Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.”
Zaśpiewali kolędę. 
-Masz  piękny głos. Powinnaś go kształcić. Nie każdy ma taki talent.
-To samo mogę powiedzieć do Ciebie.
-Może w przyszłości pójdziemy do szkoły muzycznej?
-Kto wie?-Później zjedli swoją kolację Wigilijną. Czyli pizzę. No cóż każdy spędza 
Wigilię na swój sposób. 
-To teraz czas na prezenty!-Krzykną. -Mam coś dla Ciebie. Wątpię że Ci się spodoba.
 Ale wiem że to właśnie ty powinnaś to dostać.-Powiedział patrząc w jej oczy. Chwilę potem 
podszedł do komody i zaczął czegoś natarczywie szukać. Tylko czego?
-No nie ma! Nie ma!
-Czego szukasz?
-Takiego złotego przedmiotu, który wygląda...
-Tak?-Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni "kluczyk" który parę godzin wcześniej znalazła w parku.
-Tak. To on. Skąd go masz? Zgubiłem go tak?-Dziewczyna potrząsnęła głową na tak.-Znowu. 
 Ale ja jestem idiotą.
-Ale co ten kluczyk ma oznaczać?-Zapytała. Chłopak pociągną ją za rękę w stronę 
wyjścia z domu na podwórko. -Gdzie mnie prowadzisz?
-W mojej rodzinie prezenty daje się na polu, bawiąc się śniegiem. Tak wiem śniegu nie
ma ale jak tradycja to tradycja. A więc ten kluczyk oznacza klucz do mojego serca.
Jestem pewny że ma należeć właśnie dla Ciebie. "Nie liczy się nic prócz Ciebie. Jesteś
moją gwiazdką na mym niebie. "
-Dziękuję ale ja nie mam dla Ciebie żadnego prezentu.
-Nic nie szkodzi. Dla mnie najlepszym prezentem jaki mogłem dostać jesteś ty!-Dziewczyna
i chłopak zaczęli się do siebie zbliżać, dzieliły ich milimetry, lecz coś zaczęło opadać na
ich twarze, włosy, ręce. Oderwali się od siebie i speszeni spojrzeli na swoje oczy i wszystko
dookoła. Śnieg? Tak śnieg,  a wszyscy myśleli że już nie spadnie. 
Czyżby Wigilijny cud, a raczej dwa jeszcze miłość jaką obdarzyli siebie ta dwójka 
młodych ludzi.
                                                                     ***

Tak się kończy ta historia. Może kiedyś opowiem wam następną...Życie jest pełne cytatów.
Tych, które zawierają wielką mądrość życiową. "Życie to taki dziwny prezent. Na początku
się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia,
uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. Ale później
robi się lepiej, a co dalej? Nie wiadomo? To już załatwi los..."

________________________________________________________________________
Powróciłam do was! Z One Shotem. Mam nadzieję że się wam podobał ;)
Dziękuję za nominację ale dodam ją jutro. Ok? To ja was żegnam więcej 
powiem przy LBA. 
Papaśki!
Kocham was <333

Wasza Melka ;**

5 komentarzy:

  1. Przeczytałam, ale nie mogę powiedzieć teraz co o nim myślę...
    Niestety ;c.
    Kochana, Mail z tym one-shotem na konkurs doszedł, dziękuję za udział ;).
    A czemu nie mogę powiedzieć co o nim myślę?
    Bo to byłoby niesprawiedliwe w stosunku do innych uczestników...
    Zapraszam na wyniki 10 Stycznia.
    twoja Nikoletta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny !!
    + Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu.. ( do tego wcześniejszego :D )

    ~ Amanda

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3
    Ja też mam stronę z one shotami , dopiero założyłam i bardzo bym chciała , żebyś przeczytała pierwszy one part i go oceniła ;3 http://violetta-one-shot-this-moment.blogspot.com/
    Pamiętaj , uderzam tylko do tych najlepszych ( wg mnie) blogów , które czytam :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny parcik ^^
    Fedemila the best <3333
    No i jeszcze Leonetta ale dobra :P
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko! :3
    Rozkwitasz mi tu, Melko ^.*
    Śliczny ! : *
    Fedemila na końcu, aww *.*
    A ja go dopiero skończyłam xd
    Cuda się zdarzają ;D
    Klucz do jego serca, ooo :3
    Ciao, xoxo < 3
    ~ Martyna .

    OdpowiedzUsuń