-Wiesz co?-Tak to ja Ludmiła. Mam osiemnaście lat, więc jestem pełnoletnia. Jestem wysoką, szczupłą, blondynką o brązowych oczach. Uwielbiam spędzać czas z przyjaciółmi, których mam nie wiele. Rodzina mnie porzuciła kiedy skończyłam osiemnaście lat mam wrażenie że tylko czekali na to aby się mnie pozbyć. Kupili mi dom i zerwała wszelkie kontakty. Obecnie jestem w szczęśliwym związku z Federico, jesteśmy razem od dwóch lat. Przy nim czuję się szczęśliwa, bezpieczna, kochana. Tylko on jest w stanie mnie uszczęśliwić, tylko on potrafi dać mi ciepło, którego nie da mi nikt. Chłopak potrząsną głową w odpowiedzi na moje pytanie, na znak że nie wie.
-Babcia mi kiedyś powiedziała że nasze miasto to miasto miłości bo każdy kto tu mieszka albo przyjeżdża znajduję swoją drugą połówkę i jak z stąd wyjedzie to jego miłość zniknie._Mówiąc to siedziałam na jego kolanach na kolanach swojej miłości. Patrzyłam się w jego czekoladowe oczy w, których było widać maleńkie iskierki.
-Ale jak to zniknie?-Zadał pytanie nadal patrząc w moje oczy.
~Kiedy na niego patrzę zawsze od nowa się zakochuję, za każdym razem jeszcze mocniej ~ Pomyślałam nie odrywając od niego wzroku.
-Po prostu o sobie zapomną. -Odparłam. Siedzimy na fotelu w moim małym mieszkanku.
-Aha. Posiedziałbym tu z tobą ale muszę już iść. - Gwałtownie oderwał ode mnie swój wzrok i skierował na dół. Po chwili chwycił mnie w biodrach, podniósł, sam wstał i delikatnie położył mnie na fotelu. Już nie siedziałam na jego kolanach, nie byłam blisko niego i nie mogłam ponownie zatopić się w jego pięknych oczach. Złożył na moim policzku delikatny pocałunek i wyszedł. Po prostu wyszedł. Czekałam aż będę mieć pewność że poszedł i wstałam z mebla o odcieniu szarego i fioletowego. Skierowałam się do okna przez, które można było ujrzeć zazwyczaj ruchliwą ulicę. Samochody jeździły w te i we w te. Zawsze kiedy tak na nie patrze wydaje mi się że Ci ludzie nie znają prawdziwego życia, ciągle tylko zabiegani, zawsze się śpieszą. W życiu nie chodzi tylko o to aby zapewnić sobie przyszłość ale to też jest bardzo ważne, chodzi o to by żyć chwilą, ponieważ chwile są krótkie i ulotne w mig zamieniają się w przeszłość o, której nikt nie pamięta. Nie. Chodzi o to by pamiętać te chwile, które są dla ciebie ważne i żyć tymi najpiękniejszymi chwilami. " Liczy się tu i teraz " To moje motto, które kieruję mnie w życiu. Po chwili zobaczyłam osobę, którą tak bardzo mocno kochałam-Federico. Zapukałam w szybę, a on się odwrócił i mi pomachał, odwzajemniłam jego gest. On chciał i " przesłać " całusa ale nadjeżdżający z naprzeciwka samochód pędzący ponad sto na godzinę wjechał w niego, on bezsilnie upadł...
Samochód odjechał. Z moich oczu wylewały się tony łez. Pobiegłam w miejsce wypadku, uklęknęłam obok niego jeszcze bardziej zatopiłam się w łzach. Ludzie w samochodach w ogóle nie zwracali na nas uwagi, dalej pośpiesznie dążyli do wybranego celu. Wyjęłam z kieszeni komórkę i zadzwoniłam na pogotowie. Co będzie jeśli on umrze, tylko on mi pozostał, o nim nigdy nie zapomnę. Kocham go całym sercem i nigdy nie przestanę. Tan ból, który mi w tym momencie towarzyszy jest nie do opisania. Nigdy w życiu nie zaznałam takiego smutku. To wszystko moja wina. Tak to moja wina. Gdybym nie pukała to szedł by dalej i to by się nigdy nie wydarzyło. Przyjechało pogotowie, zabrali go na noszach do karetki. Zapytałam czy mogę jechać z nimi. Zgodzili się lecz nie mogłam być z Federico tylko obok kierowcy. I tak nie wytrzymałabym tego widoku kiedy lekarze próbują zatamować mu krew cieknącą z ramienia i okolic brzucha. Siedziałam jak na szpilkach kierowca co jakiś czas pytał czy dobrze się czuję i podawał chusteczki lub własnoręcznie ocierał mi łzy. Próbował mnie pocieszyć ale mu to nie wychodziło. Mówił
-Wszystko będzie dobrze.- ale to tylko puste słowa. Ja i tak wiem że nic nie będzie dobrze. Ambulans zatrzymał się kierowca wyjął kluczyk ze stacyjki i popędził do swoich towarzyszy, którzy próbowali pomóc mojemu chłopakowi. Chyba teraz już byłemu chłopakowi. Nie Ludmiła nawet tak nie myśl ale jak mam o tym nie myśleć!? Wysiadłam z karetki i pośpiesznym krokiem szłam za lekarzami pchającymi na łóżku szpitalnym mojego chłopaka. Wbiegli razem z nim do sali pomalowanej w blady błękit i zamknęli mi drzwi przed nosem. Była siódma wieczorem kompletnie straciłam poczucie czasu. Siedziałam na krześle przed salą i czekałam...Czekałam...Czekałam...Czekałam i nic! Nikt nie wychodził, nie dawał znaku życia. Ja nadal płacząca i pogrążona w bólu powoli zaczęłam zasypiać. Śniły mi się same koszmary między innymi śmierć Federico. Gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar na ścianie. Druga w nocy. Słyszę że w sali Federico dalej znajdują się lekarze. Pielęgniarka odbywająca swoją nocną zmianę przyniosła mi koc i ciepłą herbatę. Z sali wyszedł lekarz ubrany w niebieską togę.
-Co z moim chłopakiem? - Zapytałam podnosząc się z miejsca i odkładając herbatę na parapet w szpitalnym korytarzu.
-Opanowaliśmy sprawę. Jednak jeszcze jest w ciężkim stanie z ran nie leje się już krew, na pewno jest obolały ma parę siniaków i otarć. Obecnie znajduję się w śpiączce. Nie daje pani stu procentowych szans że dożyje jutra.-Zamarłam. Lekarz odszedł. Co jeżeli mój sen stanie się rzeczywistością. Nie! Nie mogę o tym w ten sposób myśleć. Ale lekarz...Dosyć! Ludmiła dosyć! Wszystko będzie dobrze. Mam nadzieję. Boże proszę pomóż mojemu ukochanemu! Weszłam do sali. Co zobaczyłam? Zobaczyłam osobę, którą kocham leżącą na łóżku szpitalnym podpiętą do tych wszystkich maszyn, z zamkniętymi oczami, bandażami na ramieniu, plastrami w miejscach w, których rana nie była duża.
Podeszłam do niego powoli i usiadłam na krześle obok. Ujęłam jego dłoń i znów zalałam się łzami. Wiecie jak to jest widzieć osobę, którą kochasz umierającą z twojej winy? No właśnie. Nie wiecie! Nie wiecie jaki ja przeżywam ból. Tak jak już wspominałam ten ból jest nie do opisania. Nie można go wyrazić słowami. ~Jeśli on umrze ja też umrę.~ Zrobię sobie coś podetnę sobie żyły lub po prostu skoczę z mostu. Federico to z nim przeżyłam najwspanialsze chwile swojego życia. Federico jeszcze nie dawno tryskający życiem jest teraz...Nie nie powiem tego. Niech to będzie jeden z moich głupich koszmarów. Tak na pewno się za chwile obudzę i ten niesamowity ból zniknie razem ze snem. Proszę niech tak będzie! Co mi to da że wyleję z siebie tyle łez. Nic. Gdybym mogła cofnąć czas. Cofnęłabym to że zapukałam do okna. Jeszcze przed chwilą obydwoje byliśmy szczęśliwą parą bez żadnych zmartwień. Tak bardzo bym chciała żeby ten dzień się nigdy nie wydarzył. W tym momencie modliłam się aby maszyny nie stanęły razem z jego sercem.
***
Otworzyłam oczy w dłoni nadal trzymałam dłoń swojego ukochanego. A więc to nie był sen...Dlaczego mnie to spotyka, właściwie nas! Spojrzałam na niego jego klatka piersiowa miarowo podnosiła się i opadała. Jednak żyje! Dla mnie to największe szczęście. Do sali wparowała - ta sama pielęgniarka co dała mi koc i herbatę - i lekarz.
-Dobre wieści pani...
-Ferro.
-Tak pani Ferro pani chłopak przeżył i nie ma już dla niego zagrożenia, pozostaje jednak śpiączka.-Oznajmił lekarz.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Siema! Siema! Siema!
To ja wasza Melka! :)
One Shot z okazji miesięcznicy bloga Nikoletty <3
Związku z tym o jej ukochanej parze.
Miałam takie natchnienie! Że szok.
Będzie jeszcze druga część bardzo krótka.
No chyba że coś jeszcze wymyślę. :)))
Nie martwcie się.
A więc Nikuś: wszystkiego naj, naj, naj i żebyś dalej prowadziła swojego wspaniałego bloga i dodawała cudowne rozdziały i One Shoty! *.*
I NIESPODZIANKA!!!
Happy Be...Nie to na urodziny. xd
Nie wiem kiedy rozdział. xd
Ale coś się wymyśli! ;)
To pa!
Melka :***
Wzruszyłam się...
OdpowiedzUsuńBoże Melka ! Kocham Cię ! :*
Myślałam, że wszyscy to olali, bo nikt nie skomentował wpisów a tu taka niespodzianka... ♥
Dziękuję, że napisałaś taki wspaniały shot i zadedykowałaś go właśnie mnie! ;3
jesteś wspaniała i najlepsza.... :)
Wiesz, że właśnie płacze? I nie wiem z jakiego powodu bardziej... Z tego, że mam taką wspaniałą przyjaciółkę bloggerkę, czy dlatego, że ten shot rozwalił moją psychikę. ♥
Nigdy nie zapomnę tego, że robisz dla mnie tyle rzeczy. Najpierw tamten rozdział mi zadedykowałaś, teraz to... No i stale komentujesz moje nieudane posty... :)
Jesteś aniołem i obiecuję, że także się odwdzięczę :*.
A co do opowiadania, to jest przepiękne <333 I niesamowicie wzruszające :D.
uwielbiam to jak piszesz, czekam na c.d no i na rozdział. :*
Ahhh mówiłam już, że Cię uwielbiam? ♥
Nikt dla mnie tyle nie zrobił co Ty...
Naprawdę...
Jesteś wspaniała. :*
Twoja Nikuś ♥
Nikuś błagam nie pisz mi tak więcej bo się rozpłaczę!
Usuń<333
p.s luknij jeszcze raz pod mój dzisiejszy post :D :*
OdpowiedzUsuńHoola ! ;3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję tego On Shot'a ;c
'' Nie daje pani stu procentowych szans że dożyje jutra.-Zamarłam. '' O Matko ! *-* ;c
Proszę o ciąg dalszy ♥
Lalalalalalalalalalalalalalalalalalala *-* Vailet ! XD ( dobra ogar Martyna xd )
Jeesteś kochana , serio ♥ ( komentujesz moje rozdziały i wgl. ;3 )
NEXT < 3 *--*
Ciao Vailet ;33 , xoxo .
~ Martyna .